środa, 30 maja 2012

Pani Sąsiadka

Nie wyobrażałam sobie, że jej nie będzie, odkąd mi powiedziała, że się wyprowadza.
Teraz, gdy został po tabliczce z nazwiskiem tylko ślad, nie umiem sobie przypomnieć jej imienia, nawet inicjału. Może też nie znałam imienia?
Ludzie wyprowadzają się zbyt szybko.

Korpoetka

Z dedykacją dla autorki #slowoNaOpak @katmeiss

Gdy rano poprawiam mą szarą garsonkę,
wiem już, że potęsknię dzień cały za słonkiem.
Dzień cały mi zleci na taskach i planach -
- tak życie wygląda me w korpo od rana.
Wieczorem zatańczę w tank-topie na stole,
a rano wyczyszczę garsonkę z mozołem.
Gdy weekend nadejdzie i korpo pożegnam,
być może gdzieś w necie poszukam next-męża.
Tymczasem mój schedule napięty jak szwy,
ach, korpo... Ach, szefie, nadchodzę, więc drżyj!

Eschew

Nowe słowo. Jak podpowiada Merriam-Webster, czyta się je tak: \ess-CHOO\.

Znowu głupie skojarzenie z przykładowym zdaniem przygotowanym przez ten sam słownik.
The keynote speakers were two former gang members who now eschew violence. 
Przeżuli sprawę.

Euro-absurd

UEFA nie życzy sobie linkowania do swojej strony, a wręcz zakazuje tego regulaminem. Należy uzyskać pisemną zgodę na zamieszczenie linku u siebie na blogu. Naprawdę chcą mieć martwą stronę? Link to esencja internetu...

Patrząc na to, co UEFA może w czasie Euro2012 w Polsce, wspinamy się na szczyty absurdu. Na przykład reklamy - firmy niesponsorujące turniej nie mają prawa reklamować się w strefach oddanych UEFA. Zdejmujcie ludzie szyldy swoich knajp, wstawiajcie stojaki z informacją o menu restauracji do środka, składajcie parasole z reklamą innego niż oficjalne piwo.

Osoby, które na stadionach pojawią się w obuwiu wyprodukowanym przez innego wytwórcę niż oficjalny sponsor, zostaną tego obuwia pozbawione i zmuszone do zakupu nowej pary, sponsorskiej, na miejscu. Opłata może być kredytowana. Transakcje będą nadzorować policjanci i Straż Miejska. Para obuwia niesponsorskiego zostanie komisyjnie, na miejscu, zmielona.

Śniadanie bez social media

Nocne doniesienie o tym, że prezydent Obama powiedział „Polish death camp” oraz pokazujący rasizm i przemoc w Polsce na stadionach film dokumentalny BBC sprawiły, że przy śniadaniu zajęliśmy się rozmową ze sobą, a nie mediami społecznymi.



The Stadiums of Hate można obejrzeć na stronie BBC (do której odsyłam) jeszcze przez 12 miesięcy, czyli do maja 2013 roku. 

Absurd

Przy lekkiej bezsenności jakże łatwo popaść w absurd: śniło mi się, że byłam na kolacji u Marii Kaczyńskiej i Jarosława Kaczyńskiego. Wspominali Lecha Kaczyńskiego, który zginął w zamachu, a ja nie umiałam się zachować i mówiłam o „wypadku”.

Z ich balkonu widać było śmietnik, na którym leżały sterty zniszczonych ulotek politycznych, ewidentnie PiS-u, w kolorze błękitnym, z biało-czerwonymi uzupełnieniami.
Miałam na sobie krótką sukienkę i czułam się w niej niezręcznie. Maria Kaczyńska ubrana była w elegancką garsonkę.

Wena vs bateria vs lenistwo

Kto przeważy w tym trójstronnym starciu? Wena przyszła nagle, niby niepukająca do pokoju dziecka matka, lenistwo jest jak włosy zawsze przysłaniające oczy, a bateria to pułapka zastawiona przez...

kogo? i dlaczego pułapka?

wtorek, 29 maja 2012

Magia liczb

Bateria: 1:51
Godzina: 11:52

Jedno z drugim nic nie wiąże, a jednak są obok siebie. 

Tuskot i tantiemy

Nie leży koło mnie, nie uczestniczy w procesie pisania. Nie będzie więc miał udziału w tantiemach z książki. Jeśli sprzedam do Australii, nie dostanie wątroby i nerek z kangura (a wątroba i nerki to szczęście Tuskota). Nie spróbuje też wołowiny z krów argentyńskich, jeśli do Argentyny sprzedam.

A może dostanie? Bo przecież nie uczestnicząc, nie przeszkadza...?

E-e, nie

Nie, nie będę cierpliwa i wyrozumiała.

Ich habe genug

Tak, jak początek tej arii, tak często myślę. Po chwili przychodzi otrzeźwienie: mam dość to znaczy też mam wystarczająco. Nic więcej mi nie trzeba.



Ich habe genug,
Ich habe den Heiland, das Hoffen der Frommen,
Auf meine begierigen Arme genommen;
Ich habe genug!

Ich hab ihn erblickt,
Mein Glaube hat Jesum ans Herze gedrückt;
Nun wünsch ich, noch heute mit Freuden
Von hinnen zu scheiden.

Muzyka daje szczęście

Ona jest Królem Elfów. Anne Sophie von Otter. Uwielbiam ją, a po obejrzeniu tego nagrania, klękam przed nią i wielbię jej głos, jej możliwości interpretacyjne, jej mimikę, jej gestykulację...

Błogosławieni, przez których płaczemy ze szczęścia.



Claudio Abbado powinien był być równocześnie filmowany w tym wykonaniu; dwukrotnie kamera się po nim prześliznęła, dwukrotnie miałam tę samą myśl: koń, on jest tym koniem, na którym der Vater mit seinem King reitet so spät durch Nacht und Wind... 

poraził mnie papież

Powstrzymam się od komentowania. Wygląda lepiej niż Matka Boska w Pióropuszu Indiańskim... 

Ważne: 37

Ważne, by pewne rzeczy zacząć przed trzydziestymi siódmymi urodzinami.

Na przykład tort Sachera zrobić dzień wcześniej. Skończyć pierwsze w życiu prawdziwe konfitury. Dwa dni wcześniej zapisać się na gimnastykę. Pojechać raz jeszcze na rowerku z widokiem na kościół naprzeciwko okna. Przepłynąć czterdzieści basenów.

To naprawdę ważne. Każdy ma rzeczy ważne, które powinien zrobić przed urodzinami. 

Głupi mężczyźni

Głupi mężczyźni zawsze reagują na mnie tak samo. Po tym poznaję ich głupotę.

Duma?

Jedna z tych nielicznych sytuacji, gdy się potrafi, zmęczonym będąc kłótnią, ustąpić. Mądrzejszy głupszemu ustępuje? Jest mi obojętne? Nie zamierzam umierać za Gdańsk?

Wszystko to prawda, ale najbardziej prawdziwe jest to, że szkoda czasu na udowadnianie własnych racji. Nie potrzebuje się przekonać kogoś i dowieść swego, by się poczuć lepiej. Do tego wystarczy samo ustąpienie. 

poniedziałek, 28 maja 2012

Obraz w wyobraźni

Wyobrażam sobie zdjęcie.

Pointy, blisko siebie, postawione na czubkach, tasiemki zawiązane tak, że wyglądają jak splecione ręce z tyłu na sylwetce dwojga ludzi. Pointy ukazane trois-quatre.

Od wielu lat – od pierwszej chwili, gdy założyłam pointy na stopy po raz pierwszy - wyobrażam sobie, że stopy baletnicy są jak dwoje ludzi. Czasem blisko, splątani, czasem daleko. Czasem jak w pierwszej i drugiej pozycji, przeciwko sobie, a czasem jak w pozycji piątej, czyli 69. 

Dziś mam dzień pisania

Dziś mam dzień pisania. 28 maja to święto pisania. Za dużo słów mam w głowie, muszę ich trochę upuścić. Jestem swoim własnym felczerem. Blog jest jak brzytwa do puszczania krwi. SoMe przystawiam jak pijawki. 

Przetwarzam

Jak pierwsze truskawki, jedzone bez opamiętania, wchodzą we mnie słowa, historyjki, zdarzenia. Nie bronię się, ale każde z nich pilnie zapisuję, wysuwając czasem język na wzór dzieci z pierwszej klasy, stawiających zbyt wysoko kropkę na „i”, licząc na to, że i mnie, dzięki temu językowi, udzieli się entuzjazm sześcio- i siedmiolatków.

Spisuję każde słowo. Z ust moich rozmówców piję. Nie mogę się doczekać, by skończyli nareszcie gadać, bo już, natychmiast, chcę chwycić urządzenie i zapisać tę myśl, te słowa, to skojarzenie. Opowiedzieć tę historię, która wyrosła we mnie niepostrzeżenie, jak guz niezłośliwy, acz przeszkadzający, drażniący palce, zbyt wolno poruszające się po klawiaturze.

Uciekła. Myśl. Uciekło. Słowo.

Zgubione na zakrętach synaps. Pozornie zapomniane, zachowa się jako ślad pamięci, wróci, lecz nie będę wiedziała, czy wraca jako nowe, czy jako stare, odkopane. Archeologia pamięci to nie badania poważne, to nie Foucault, Derrida czy Bourdieu, bożesztymój, dlaczego oni wszyscy Francuzami są, dlaczego o pamięci tylko Francuzi potrafią pisać i paru Niemców? Quand je veux en parler, je commence à penser en français. La mémoire. Ma mémoire. Archeologia pamięci to kopanie we własnej głowie, odkrywanie warstw i zdumienie, gdy tam, gdzie spodziewasz się co najmniej pałacu z okresu Nowego Państwa, oszałamiającej świetności, znajdujesz zabawki, smutne misie bez oczu, uszu i rąk, zeszyty szkolne...

Przetwarzam. Każda historia, która wpadnie w te zwoje, wyjdzie inna. Nie wierzcie mi, nie wierzcie... 

Kości

Kości się rzuca, by podjąć decyzję, czy Rubikon przekroczyć, czy może nie...

Przekroczyłam. Teraz muszę sobie radzić bez Google maps, bo po drugiej stronie moja sieć działa tylko w roamingu. Za drogo. 

niedziela, 27 maja 2012

sobota, 26 maja 2012

Filmy niemieckie

Tęsknię za Niemcami. Za życiem tam, które wydawało mi się takie proste i normalne. Nie, hahaha, nie ma to związku z filmami, które chciałabym zobaczyć lub wrócić do nich; niemieckie filmy. Albo filmy o niemieckiej historii.

Upadek
Baader Meinhof Complex
Monachium
Konferencja w Wannsee
Das Boot
Defiance
Siedem lat w Tybecie (tak, tak, wiem, to nie o Niemcach, choć może jednak?)
Walkiria (to też tak jakby nie niemieckie)

Tagi

Stwierdzam kompletny chaos w tagach. Pięknie odzwierciedlają moje wnętrze. Chaos, interdyscyplinarność, różnorodność zainteresowań i najważniejsza cecha z wszystkich na końcu: jednorazowość. Każda rzecz, problem, temat interesuje mnie raz, a potem - przestaje mnie interesować.

Czy inni ludzie też tak działają? Ciekawabym się dowiedzieć. Dotknąć tematu, skrobnąć po powierzchni i porzucić.
Czy przekłada się to na ludzi? Poniekąd tak, aż mnie dreszcz przeszył, gdy to napisałam.

Cel: sprawić, by każdy z tagów został wykorzystany przynajmniej dwukrotnie. Systematycznie nad tym pracować, według alfabetu.  

Redaktorka

Redaktorka, gdy w końcu zdecydowała, że nie będzie tylko redaktorką, ale stanie się twórczynią, zapadła na syndrom bogini*. Uznała się za nieomylną, a jej werdykty za ostateczne, dogmatyczne. Tak oto nastąpiło to, przed czym broniła się skutecznie przez tyle lat redagowania.

Przypisy:
* Syndrom bogini, w wersji męskiej występuje jako syndrom boga. Zjawisko charakteryzujące się gwałtownym i nieustępującym spadkiem pokory, połączonym z charakterystycznym, pysznym "wiemlepieizmem". Raz zapadłszy w syndrom boga lub syndrom bogini, trudno się z niego wyleczyć. Zalecenia? Jedno: trzymać buzię na kłódkę.  

„Coco Before Chanel”

Naprawdę ktoś uważa, że to jest dobry film? Nie umiem nawet stwierdzić, o czym on jest. O kobiecie? O determinacji? O celu? O kłamstewkach? Od połowy był o miłości, ale jak miłość zginęła w wypadku, to już nie wiem, o czym było dalej. Jeden z filmów kompletnie bez sensu...

środa, 23 maja 2012

Chwila grozy trwa krótko

Szczęście ogarnia dopiero w kilka sekund po tym, jak niepokój skoczył do gardła. Ten moment to chwila grozy.

Dziś, na szczęście, jest 23 maja, nie 24, jak twierdzi zegarek...

Chwila grozy, na szczęście, trwa krótko. 

jak żyję?

Żyję na tuskocią łapkę :)

poniedziałek, 21 maja 2012

Czasem troszkę

Czasem troszkę boję się wchodzić po ciemku do kuchni.

Wszystko jest na pilota

Kosz na śmieci też jest zdalnie sterowany pilotem. Takie rzeczy tylko w Krakowie.


Kawa i papierosy

Choć ojciec nie pali już prawie 20 lat, a ona z fizyki nie wie nic, to na zawsze oddech nikotynowo-kofeinowy będzie jej się kojarzył z zadaniami domowymi z fizyki. 

lubię, gdy...

lubię, gdy tag staje się podsumowaniem posta. 

Dwudniowe spóźnienie

Mój zegarek spóźnia się o 36 godzin. Zmienia datę w południe, dzień za późno. Mówię:
– Zrób mi to, przestaw mi zegarek. Już.
Na co słyszę:
– Nie da się, kochanie, przestawić dwa dni w pięć minut. 

Życzenia dobrej nocy

Jeśli po ciężkiej nocy, pełnej koszmarów, zimnego potu i majaków, czytasz wysłane nocą życzenia „dobrej nocy”, to znaczy, że powinieneś czytać maile przed snem. 

niedziela, 20 maja 2012

Jaja Makłowicza

Kto by się spodziewał, że Robert Makłowicz ma osiem jaj?!

Przyznaję, że na twardo świetnie się obierają. No i prowokują do śniadaniowego wybuchu śmiechu: Czy my jemy jaja Makłowicza?


Momenty i chwile

Czasem trafiają nam się momenty i ich nie zauważamy. A czasem nie dostrzegamy pączków momentów i nie czekamy na ich kwiaty. Momentom bowiem trzeba dać chwilę. 

poniedziałek, 14 maja 2012

Zabudowana szafa ścienna

– Czy wszystki kobiety mają problemy z takimi szafami?
– Masz jakiś problem płciowy?
– Nie, ale mam doświadczenie płciowe i się zgadza: kobiety mają problem z takimi szafami.
– Problem leży w tym, że takiej szafy nie da się obejrzeć całościowo. Otworzyć wszystkich drzwi i obejrzeć wszystkiego na raz.

Pogrzeb

To taki pogrzeb wsiowy, z otwartą trumną, z całowaniem w czoło, z przemarszem przez pół miasta. To nic dla Ciebie, ty się do tego nie nadajesz.
Zmarła ciocia, siostra babci, 92 lata. Jeszcze miesiąc temu, unieruchomiona w łóżku, opowiadała dowcipy.
Mama mówi, że się nie nadaję na pogrzeb. Ma połowicznie rację: nie nadaję się, do niczego.

Wnioski

Z pustego i Salomon nie wyciągnie wniosków.

Kierownik projektu – praca od zaraz

Poszukowany kierownik projektu. Praca od zaraz.
Projekt: życie.
Okres pracy: dożywocie zleceniodawcy.
Warunki pracy: trudne.
Wynagrodzenie: żadne.
Satysfakcja: niewielka, jeśli w ogóle.

Kto?

Kto mi powie, co zrobić i jak to zrobić?
Kto powie, jak i gdzie znaleźć klucz do siebie samej?
Kto mi da wskazówki i kto będzie mnie pilnował, gdy sama nie potrafię się upilnować?
Kto pomoże wydobyć się z morza błędów, w którym tonę?
Gdzie jest drogowskaz i gdzie lina, której mogę się chwycić...
Zmarnowane życie, stracony potencjał. Sama, ja, biorę odpowiedzialność i pogrążam się nieuchronnie.
Ilekroć wracam na właściwą drogę, tylekroć przytrafia mi się katastrofa, z której nie umiem się wykaraskać.

Zbiorowa halucynacja

Jestem jedyna. Jedyna, która wie, że nie jest godzina 14.15, ale 11.45. Jedyna. Wszyscy ulegli zbiorowej halucynacji, są przekonani, że czas nagle przebiegł dwie i pół godziny do przodu, że zaraz zbiorą się do domów, zasiądą przy obiedzie, pogładzą żonę po udzie i dadzą dziecku prztyczka w nos. Tymczasem ja jestem jedynym proroczym głosem czasu, ja jedyna potrafię objawić prawdę. Jest godzina 11.45. Dwie i pół godziny wcześniej. Nigdzie się nie spieszę, nikt mnie nie popędzi!

Czas się wyrówna nocą. Gdy ja spać będę dłużej niż wy. 

Wypowiedź pełna

– Jakiego rodzaju zagrożenia możemy spotkać na drogach?
– W dniu dzisiejszym na drogach możemy spotkać następujące zagrożenia....

To przykład (bardzo słaby) stylu policyjnego. Czy pamiętacie, jak w szkole kazano wam odpowiadać pełnymi zdaniami? Otóż wcale tak nie trzeba, bo czyniąc to jak zelota, popadniemy w styl policyjny.

Każda wypowiedź, bowiem, może pozostać niekompletna. Pełne wypowiedzi są dla ludzi o niepełnych umysłach. Niepełne wypowiedzi wystarczają.

„The Beginners”

Christopher Plummer i Ewan McGregor. Czy trzeba mi czegoś więcej? Okazało się, że tak. Mélanie Laurent, którą dobrze zapamiętałam z Bękartów wojny, a dziwnie nie zwróciłam uwagi, że i w Debiutantach się pojawia.



Film inspirujący. Skończyłam oglądać i chciałam tworzyć. Właśnie dlatego należy go obejrzeć.

Minimalizm. Coraz silniej odczuwam potrzebę minimalizmu. W takim właśnie wydaniu, jak proponuje ten film.

PS Mały bonus: polskie plakaty filmowe w mieszkaniu Oliviera. 

Sztuka i ciało

Dlaczego do body artu zalicza się tatuaż, kolczykowanie, implanty, implanty 3D itd., a z pogardą traktuje się solarkę i tipsy?

Powieki

Gdy się opalam, zamykam powieki, by opalić je także.


niedziela, 13 maja 2012

„A Dangerous Method”

Cel. Czasem nie widzę celu. W tym filmie na przykład. Pokazać niebezpieczne związki między ludźmi? Przypomnieć zapomnianych (vide Sabina Spielrein, lepiej znana jako „Ina S.”, pacjentka, nie jedna z pierwszych dam psychoanalizy)? Relacje lepiej uchwycone są w „Niebezpiecznych związkach”, a o Sabinie Spielrein pojawiają się książki, filmy dokumentalne itd. Po co więc?



Może dla tych długich ujęć, kolorystycznie fascynujących (brzoskwiniowa Emma Jung wychodząca na brzoskwiniowy korytarz), minimalistycznych kadrów, szlachetnego filmowania skontrastowanego z nagromadzeniem detali, bibelotów itp., świadczących o tym, w jakiej epoce jesteśmy? Pięknego połączenia treści=słowa z obrazem (Zygmunt Freud rozmyślający, na głos dywagujący o trudnych stosunkach z Gustavem Jungiem, wychodzący z labiryntu parkowego).

Najpiękniejsze jednak te zdjęcia, najczęściej dwójki ludzi, z rozmytymi rogami, z ostrością na oboje. Wspaniały pomysł: film, który opowiada o trójkącie uzależnień, rozgrywanym w parach, we wszystkich konfiguracjach i na wszelkich płaszczyznach (prywatnej vs zawodowej, realnej vs listownej).

Keira Knightley jest, jednakowoż, fatalną aktorką. Nie przekonywała w scenach szału, nie angażowała emocjonalnie, zabrakło dramatu, została komicznie wysuwana szczęka i drżąca dolna warga, opatrzone standardową miną: „cierpię, patrzcie”.

Nie dotarł do mnie również Michael Fassbender, w którym nie dostrzegłam rozdarcia – zostało mi zakomunikowane z ekranu. Viggo Mortensen, natomiast, jako Zygmunt Freud, okazał się stary... Stary i najmądrzejszy. Dobry. 

Kolory

Przeoczyłam moment, w którym szare laptopy stały się czarne. I przeoczyłam ten moment, w którym czarne laptopy mogą być kolorowe. 

piątek, 11 maja 2012

Demencja hipochondryka

Największe nieszczęście hipochondryka spotyka wtedy, kiedy pogrążony jest w demencji. Choruje poważnie i naprawdę, i nie może się tym cieszyć. 

Dla zasypiających na laptopie

Marzy mi się patent na wbudowanie w laptopa poduszki powietrznej, która delikatnie by się otwierała, w chwili, gdy sensor wyczułby, że głowa pracującego opada na klawiaturę. 

Kolory

Mam różową sukienkę i czarny cień.


środa, 9 maja 2012

wtorek, 8 maja 2012

Ziewnęła...

– Ja nie jestem śpiąca – mruknęła – tylko się dotleniam.

Bransolety

Jest czwarta rano, a ona nie śpi, jakby to był dzień świąteczny i na kostce prawej stopy już miała bransolety dźwięczące. Tymczasem jest wtorek i na ten, i na następne dni, ma przygotowane kostiumy w odcieniach szarości. Zamiast bransolet śpiewają jej ptaki za oknem.

poniedziałek, 7 maja 2012

Bujność

Odziewała bujną kobiecość, która właśnie wydała owoce, we wszystkie barwy natury. Jej piersi, jak liście nabrzmiałe deszczem, mościły się na gałęziach stanika.


złote muzealne tarasy

U nas wyżej się ceni tarasy niż sztukę.

Widać to po tym, że Złote Tarasy powstają błyskawicznie, a na Złote Farasy „musimy znaleźć środki”.

A może znowu przesadzam?

http://www.dwutygodnik.com/artykul/3453-muzeum-jest-jak-sad-ostateczny.html 

Maj

Upalny maj oddał pole deszczom i chłodom. Idą ciężkie czasy.

niedziela, 6 maja 2012

Nie można się było spodziewać...

...że nigdy się nie spotkamy.

W ciasnych knajpach Krakowa ocierają się o siebie wspomnienia zapomniane, wspomnienia zabite. W ciasnych i ciemnych knajpkach Krakowa trudno dostrzec to, czego się nie pamięta i czego się nie poznaje. Przy chybotliwych stołach siedzą trupy wspomnień. Knajpy Krakowa to masowe groby zabitych śladów pamięci. To miejsca pamięci nie symboliczne, lecz dosłowne.


Przeszłość

Atakuje mnie w Eszewerii, przy stoliku, z rękami założonymi za głowę, „Cześć Aniu” mówi, jakby nigdy moją przeszłością nie był.

sobota, 5 maja 2012

czwartek, 3 maja 2012

Koniec świata

Śnił mi się koniec świata. Bardzo trzęsły mi się ręce. 

Szczawnica

Kocham Szczawnicę. Chciałabym o Szczawnicy umieć tak napisać, jak uczynił to Stanisław Koźmian.

Otóż twierdzę, że nie trzeba być ani Leonidasem, ani Muciusem Scewolą, Garibaldim, Gambettą lub jednym z redaktorów naszych tromtadratycznych pism, słowem patryotą nad patryotami, aby, czy dla zdrowia, czy dla wypoczynku letniego, czy nawet, a może zwłaszcza dla szlachetnej rozrywki, przybyć i pobyć jakiś czas w Szczawnicy, jaką jest obecnie, jaką ją utworzyła przyroda, jak ją wykształciły i wydoskonaliły nie zbyt jeszcze długie ale mądre, jak przystało na Akademię, rządy dzisiejszej jej właścicielki. 

Nie dość, że to jedno zdanie, to jakie zdanie... Aż sie chce do Szczawnicy jechać!

W plecki drapanie

Wielkie miasta, metropolie takie jak np. Nowy Jork, mają jeszcze tę zaletę, poza innymi, że odpowiednio ustawiając się na panoramie drapaczy chmur, można je zmusić, by podrapały w plecki. Od czegoś w końcu są drapaczami, a drapanie chmur to takie passé...