wtorek, 28 lutego 2012

Komunikacja

Dla dobrej komunikacji w zupełności wystarczy kilka setek wódki i kurwa rzucona w odpowiednim momencie. 

piątek, 24 lutego 2012

Samolot

Czasem, gdy lecę małym samolotem i ciśnienie wgniata mnie w fotel, czuję się jak bohaterka lotów kosmicznych.

A jeśli siedzę w ostatnim rzędzie, to podejrzewam, że za chwilę mogę wypaść.

Niekiedy wreszcie wydaje mi się, że widzę zakrzywienie ziemi.

Jak kosmonautka. 

Schematy myślowe

Ze zdziwieniem patrzę na moje nowe buty, które okazują się stare, znoszone, mają zepsute zamki i przechodziłam w nich pięć trudnych sezonów.
Poprzednie, stare buty, przestałam nosić po trzech sezonach.
Ale to były stare buty, a te są nowe...

środa, 22 lutego 2012

Nos

Mam zimny nos, a to oznacza tylko jedno. Jestem psem. A nawet suką.

Obojętność

Mogłaby zapytać, od kogo dostaje smsy w środku nocy, ale nie zapyta. On się nie zainteresował, od kogo ona dostaje smsy w środku nocy.

Dotyk

Dotykamy, tak naprawdę, już tylko nasze telefony i tablety. Pieścimy myszkę. To cybernetyczna czułość, przenosząca bakterie.

Patrzeć przez ścianę

Przez ścianę jeszcze bym coś dostrzegła, ale na niej są flizy. Nie do przeniknięcia...

Wschód a cywilizacja polska

Na Wschodzie nie używa się chusteczek do nosa, ale charka, niekiedy wykorzystując do tego ręce, wprost na ziemię (raczej na ulicy niż w pomieszczeniach, chyba że w stajni). Po charknięciu rękę się otrzepuje i wyciera w uda (spodnie, spódnica, nie ma znaczenia). Ojcowie uczą tego synów, matki – córki. Korzystanie z chusteczki, by wytrzeć zasmarkany nos jest szczytem niegrzeczności. Obrazą dla tych, którzy patrzą.

Widzę, że pewne tego elementy przybywają do Krakowa ze wschodu Polski. Nie wiem, czy z Przemyśla, czy z Lublina, bo nie zaobserwowałam. Ale owszem z Rzeszowa. Niektórzy mówią, że to już prawie Ukraina, a na Ukrainie wiele razy widziałam charkanie na ulicę. Obyczaje rzeszowskie, jak zauważyłam, nakazują chować się w kącie, by skorzystać z chusteczki. Gdy ktoś pojawia się w pobliżu, chusteczka niknie w dłoni, a nos przestaje wydawać nieprzyjemny, wg wschodnich obyczajów, odgłos. Udaje się, że się tak sobie, ot, buczy, furczy czy po prostu, bez wykorzystania chusteczki, charka.

Cywilizacja w Polsce B wymaga zatem pewnych poprawek. 

wtorek, 21 lutego 2012

fotografie

Zakłócają pamięć. Odbierają pamięć tego, co nie zapisano na zdjęciach. Jakby to, czego nie sfotografowano, nie istniało.

Niszcząc fotografie, niszczysz przeszłość. Tracąc fotografie, tracisz pamięć. 

Chłopcy...

...muszą mieć swoje zabawki...

poniedziałek, 20 lutego 2012

sobota, 18 lutego 2012

Port Said

Obudziłam się, gdy uciekł mi ostatni autobus do Port Said.

Sny często bardziej są od rzeczywistości prawdziwe.

wtorek, 14 lutego 2012

22:22

Jest 22:22. Godzina par.

Rozmowa

wersja antykobieca


Ona: Będę ci to pamiętać do końca życia. 
On: Czy to w ogóle coś zapominasz?
Ona: Zapominam o połowie zakupów w spożywczym.

wersja antymęska

On: Zapamiętam to sobie.
Ona: Czy ty w ogóle coś zapominasz?
On: Zapominam o twoich urodzinach. 

niedziela, 12 lutego 2012

Kraty

Kraty w oknach nie bronią przed zimnem, choć dają złudne bezpieczeństwa poczucie. Okna z kratami są strasznie nieszczelne.

czwartek, 9 lutego 2012

Blok

Blok pierwszy...

...walił się dziś na mnie we śnie. W pokoju byłam, w którym spała moja babcia, babcia Hela. Spała albo nie żyła. Nagle zwaliła się na nas fasada wielkiego bloku stojącego naprzeciwko. Setki rzeczy wypadały z bloku pozbawionego frontowej ściany. Wyraźnie widziałam walizki, różowe, wypełnione sprzętem do nurkowania. Krzyczałam. Babcia spała. Babcia Hela spała albo nie żyła.

Blok drugi...

...to blok w sieci. Zablokowałam kogoś, a jednak widzę jego komentarze. Widzę to, czego widzieć nie chcę. Nie dlatego, że to głupie komentarze, lecz przez nie przypominam sobie o istnieniu tego kogoś, kto dla mnie nie istnieje. Funkcja życie nie działa u niego - tak myślę. 

Horrory

Prawdziwie złe sny pojawiają się, gdy spać nie można

środa, 8 lutego 2012

Żarówki i chlebek pszenny

Niby śpiąca jestem, niby do pracy zasiadam, a jednak, drobna historia z wczoraj nie daje mi spokoju, wciska się na klawiaturę...

Stoję przy kasie w spożywczym sklepie samoobsługowym. Sprzedawczyni nie widać, grzebie pod ladą, obok mnie stoi jakaś dziwna pani – od razu pomyślałam, że dziwna – i nagle zadaje pytanie:
– A żarówek nie macie? – sprzedawczyni wyłania się spod lady.
– No mówię pani, nie mamy.
– A gdzie kupię?
– Nie wiem, proszę pochodzić, popytać, naprzeciwko był sklep elektryczny. – Sprzedawczyni jest miła, myślę, że aż za miła. Mój cukier i serek Mocarz czekają na skasowanie, a ja chcę być już w domu.
– A żarówek nie macie? – pyta dziwna pani raz jeszcze.
– Mówiłam pani, nie mamy, mamy ostatnią, myślałam, że mamy więcej.
Uff, skasowała mój cukier. Jestem krok bliżej domu.
– A w kiosku „Ruchu” kupię żarówki? – dziwna pani nie ustępuje.
– Nie wiem, musi pani iść, zapytać. – za miła sprzedawczyni. O tej porze, dodaję w myślach, już po siódmej i po całym dniu padam na twarz.
– To ja sobie pochodzę po sklepie, obejrzę, co macie – komunikuje dziwna pani – A koszyki, gdzie są? – sprzedawczyni miała mojego Mocarza w rękach, ale go odłożyła, zatrzymana przez dziwną panią, ożeszją!
– Tam, przy wejściu są koszyki.
– O, nie zauważyłam. – cieszy się dziwna pani, bierze koszyczek i staje tuż obok mnie. Mocarz kamienieje w rękach sprzedawczyni, a dziwna pani mówi dalej – Może najpierw zapytam – oby nie o żarówki, budzi się we mnie krzyk ofiary drapieżnika, a sklep zamienia się w afrykańską sawannę – zapytam, czy macie zwykły pszenny chlebuś, ale taki, wie pani, zwykły pszenny. – Skamieniały Mocarz rozpada się na okruchy, jakby z pszennego chlebusia wydłubane – pszenny – powtarza dziwna pani trzeci raz. Sprzedawczyni zastanawia się, podnosi rękę do twarzy, poprawia kosmyki włosów i odkłada ciągle nieskasowanego Mocarza na ladę. Nerwowo stukam kartą płatniczą o blat, karta zaraz zamieni się w nóż, a ja w asasyna. Dystans do domu wydłuża się, dom leży obecnie gdzieś w okolicach Palermo na Sycylii.
– Nie wiem – odpowiada sprzedawczyni, stając się moją boginią, moją taksówką do domu.
– No wie pani, pszenny – precyzuje dziwna pani.
– Pszenny? Tam leży – rezolutnie łapie się w sytuacji sprzedawczyni – przynajmniej dwa dni temu tam leżał, ale mnie nie było w pracy, powinien jeszcze być.
I która pani była dziwna?

Piękno

– Widziałam piękne buty... – rozmarzyła się. Sprowadził ją na ziemię śmiech i pytanie: – W jakiej cenie? – Nie wiem, nie zwróciłam uwagi. Patrzyłam na piękno. 

wtorek, 7 lutego 2012

Przekonania

Kiedyś myślałam, że przekonania to poglądy. Teraz uważam, że przekonania to mega zgony. 

linux i iPad oraz Internet Explorer

dorwę was :)

Wyjazd z kraju

Ciekawostka: jednemu, gdy się powie, że jakby nigdy nie wyjechał z kraju, wyda się to obelgą, drugiemu – pochwałą.

Wszystko zależy od tego, jak się to powie, a mnie czasem brakuje dobrej woli. Zamiast połknąć słowa, konkuruję na ich potoki. I po co? 

że co, proszę? Japonia?

szok!

Stany Zjednoczone
380
Polska
330
Japonia
19
Niemcy
6
Wielka Brytania
2
Rosja
2
Chiny
1
Hiszpania
1

Zbawiciel kur wszelkich

Na kurzej fermie pewna kura poczuła, że z jajka, które wkrótce zniesie, wykluje się kurczak-zbawiciel wszelkich gnębionych kur chowu klatkowego. Ukryła się więc w zakątku swojej klatki, by jajko to uchronić przed odebraniem. Głowę schroniła w pióra: gdy świata nie widziała, świat też jej nie widział. Pech chciał, że pracownik fermy nie dostrzegł jej ukrycia – lub je zignorował – i jajko świeżo zniesione, jeszcze z miękką skorupką, znalazł.

I tak oto zjadłam Mesjasza na śniadanie, przyprawiwszy go solą, pieprzem i ziołami prowansalskimi. 

Złe wieści

Złe wieści przynoszą źli przyjaciele.

Starożytni mieli rację. 

Słowa

Zatracam się w słowach.

Szukam sposobu na wyrażenie myśli, ale zatracam się w formie. Gubię treść. 

sobota, 4 lutego 2012

Zapożyczenia

Czyli można zapożyczać różne wydarzenia, tu to, tam tamto, podsłuchana rozmowa przeniesiona do supermarketu, sytuacja z ulicy podobnie

Chyba na tym polega pisarstwo, że przetwarzasz i kompilujesz