Pamiętam to olśnienie, gdy po raz pierwszy zapoznałam się z
tą książką. „Oni” pochłonęli mnie raz na zawsze. Nie chodziło o to, że jest to materiał źródłowy, że to prywatne wypowiedzi ludzi, którzy spadli z najwyższych stołków w kraju.
Olśnienie zupełnie inny wymiar miało. Dzięki
Teresie Torańskiej zrozumiałam, że rozmawiać można także z ludźmi z innych światów. Z ludźmi, którymi być może się gardzi, być może nienawidzi, a może po prostu obdarza obojętnością. Jakub Berman, Julia Minc i Edward Gierek – to były najbardziej wstrząsające dla mnie rozmowy. Zdjęcie E. Gierka w dresie, biegającego pośród drzew, uświadomiło mi ostatecznie, jak bardzo jednostronnie patrzymy zazwyczaj na świat. Ludzie nieludzcy nabrali człowieczeństwa.
Teresa Torańska była jedną z tych osób, nielicznych na świecie, które potrafiły, spokojnie patrząc w oczy, dociekać najtrudniejszych rzeczy i uzyskiwać odpowiedź satysfakcjonującą dociekliwego, a nawet nastawionego
anty czytelnika, nie obrażając zarazem pytanego.
Rozpłakałam się, jakbym kogoś bliskiego, bardzo bliskiego straciła.