Z anginą, z gorączką czytam tę książkę, z coraz większym znużeniem.
Nie jestem chyba jej odbiorczynią; idealnym odbiorcą jest meżczyzna, 45-50, lubiący sport i mający wiedzę o kulturze większą od przeciętnej. Po 35% na czytniku, znudzona kolejnym tekstem „o niczym, bo o wszystkim”, przypadkiem przerzuciłam kilka–kilkanaście stron i zorientowałam się, że, jak w telenoweli parę odcinków nie czyni różnicy, tak i w tej książce, parę stron dalej nic nie zmienia. Te same wysoce intelektualne spostrzeżenia można odnieść do każdego tematu, o którym pisze autor.
Nie znajduję nic odkrywczego w tej książce i przychylam się do opinii pewnego prawicowego polityka: „Paryż rozprawia tylko o Paryżu”, przy czym „Paryż” należy traktować metaforycznie i karmić truskawkami do szampana.
Nie jestem chyba jej odbiorczynią; idealnym odbiorcą jest meżczyzna, 45-50, lubiący sport i mający wiedzę o kulturze większą od przeciętnej. Po 35% na czytniku, znudzona kolejnym tekstem „o niczym, bo o wszystkim”, przypadkiem przerzuciłam kilka–kilkanaście stron i zorientowałam się, że, jak w telenoweli parę odcinków nie czyni różnicy, tak i w tej książce, parę stron dalej nic nie zmienia. Te same wysoce intelektualne spostrzeżenia można odnieść do każdego tematu, o którym pisze autor.
Nie znajduję nic odkrywczego w tej książce i przychylam się do opinii pewnego prawicowego polityka: „Paryż rozprawia tylko o Paryżu”, przy czym „Paryż” należy traktować metaforycznie i karmić truskawkami do szampana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz