poniedziałek, 31 grudnia 2012

czwartek, 27 grudnia 2012

Pod wodą

Więcej się myśli, pod wodą. Prędzej dochodzi się do wniosków, pod wodą. Szybciej kręci się w głowie, pod wodą.

W pływaniu nie lubię tylko tego, że nie można pływać i pisać jednocześnie. 

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Spod choinki...


...wyskoczył na mnie John Lennon. Moje życzenie spełniono.

W czasach kiedy większość z nas coraz bardziej przyzwyczaja się do rozmów na dystans, to ładny pomysł, żeby wysłać Wam i całemu Wszechświatowi wybór jego myśli, własnoręcznie przez niego spisanych. 
(Yoko Ono Lennon)

Reakcją Johna Lennona na większość spraw, które działy się wokół niego, budziły w nim radość czy gniew, lęk czy odrazę, wesołość czy furię, było pisanie o nich. Reagował słowami, nie tylko muzyką. Ilekroć miał jakiś pomysł, jakąś myśl, coś pragnął przekazać innym, w naturalnym odruchu przelewał to na papier.
(Wstęp)

John Lennon, Listy, w oprac. H. Daviesa, przeł. T. Wilusz, Prószyński i S-ka, Warszawa 2012, s. 7 (nn.) i 9 (nn.). 

Życie wbrew życiu




Profesor Maria Janion mówi (w dużym uproszczeniu i skrócie), że żyjemy wbrew życiu, a zarazem, że żyjemy wbrew sobie.

PS Na pierwsze minuty wystarczy audio; prof. Janion obierająca cytrynę to nie jest spełnienie moich marzeń. Pozostałe filmy na YT. 

#LastPrintIssue


Ostatnie wydanie drukiem – co to dla nas znaczy? Co będzie wertować za trzydzieści lat na strychu wnuk wiernego czytelnika?

To moja wina. Od niemal dekady nie kupuję papierowych gazet i czasopism. Ta decyzja jest bezpośrednim skutkiem mojej decyzji. 

piątek, 21 grudnia 2012

Odchodzą


P. Czajkowski, Eugeniusz Oniegin, aria Tatiany

Galina Wiszniewskaja, niezwykły głos, a jednocześnie uosobienie rosyjskiej historii kulturalnej w XX wieku – przyjaciółka Szostakowicza, Prokofiewa, żona Rostropowicza, zmarła 11 grudnia tego roku.

Odchodzą ludzie, którzy byli łącznikami z poprzednią epoką, teraz to my stajemy się łącznikami z nimi. 

środa, 19 grudnia 2012

Skarga na ludzi

Coś jest nie tak.

Spokojnie proszę o ciszę, gdy po 23.00 sąsiedzi śpiewają kolędy przy akompaniamencie rozstrojonej gitary. Mniej spokojnie proszę po 24.00, gdy sąsiedzi skaczą i tańczą, głośno się śmiejąc. Ciągle jednak kulturalnie i spokojnie.

Nagle ktoś mi przerywa, gdy mówię, że to środek tygodnia i wypadałoby trochę ciszej i słyszę, że kolęd już się nie śpiewa, impreza przeniosła się do innego pokoju, a ja jestem awanturnicą zabraniającą ludziom zabawy, bo przecież żadnych imprez tu się normalnie nie robi.

To noc z wtorku na środę, 18/19 grudnia. Czy ludzie nie mają na tyle kultury, by spokojnie powiedzieć: przepraszamy za niepokojenie w środku tygodnia, będziemy się starać ciszej bawić? Wystarczyłoby.

Dlaczego w tym kraju odwraca się role? 

Redaktorka, zawsze redaktorka...


Jeden wers składacz ścieśnił, by na stronie następny akapit się zmieścił, i moje chore oko redaktorki ten jeden wers zobaczyło.

Kiedy mi to przejdzie? Ten redaktoryzm?...

wers od „spełnić”

wtorek, 18 grudnia 2012

Postanowienie

Jeśli nie nastąpi koniec świata, postanawiam, że będę utrzymywała lepszy kontakt z ludźmi. Małe listy, krótkie wiadomości, funkcja fatyczna przyjaźni. 

niedziela, 16 grudnia 2012

Czytałam

...what you end up remembering isn't always the same as what you have witnessed.

It strikes me that this may be one of the differences between youth and age: when we are young, we invent different futures for ourselves; when we are old, we invent different pasts for others.
Dwa tylko cytaty z książki, która mnie pochłonęła, choć nieco rozczarowała zakończeniem. Jej metaforyka, głęboka mądrość, wielość aforyzmów – wszystko wskazywało, że skończy się z wielkim hukiem, tymczasem nie. Skończyła się przeciętnie, tak, jak przeciętny jest jej główny bohater. Człowiek, z którym za wszelką cenę nie chcemy się identyfikować, bo jest nam do niego niezwykle blisko.

Julian Barnes, The Sense of an Ending, Random House, London 2011.

czwartek, 6 grudnia 2012

Wieczory i świty

Nadszedł czas najkrótszych dni. Zmrok zapada niespodziewanie, nie skrada się jak zmrok letni i nie nadchodzi w dwu postaciach: najpierw chłodu, potem ciemności, jak zmrok wiosenny. I nie jest tak długi, jak szalik zrobiony przez babcię na drutach, jak zmrok jesienny. Zimowy zmrok, zmrok najkrótszych dni roku, jest codziennie niespodzianką.
Gdy już przyjdzie, miasto wygląda jakby ubrało się na przyjęcie sylwestrowe: kolorowo, świetliście, nawet jaskrawo. Z trudem szukam tego prawdziwego, zimowego zmroku, biorąc za niego każdy metr kwadratowy nie przystrojony lampkami i bombkami. Nie każda ciemność jest zmrokiem.
Krótkie dni to także późne świty, takie, na które wstać może nawet ten, kto późno wstaje. Świty krótkich dni też są krótsze niż świty dni długich i wystarczy spędzić parę minut patrząc, jak wysoko nad horyzontem pojawia się jasność.


Lubię zimowe świty i lubię zimowe wieczory. Świat płonie. 

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Związki partnerskie

– Związki partnerskie? W Polsce nie będzie związków partnerskich, dopóki mężczyźni nie zaczną zachowywać się w domu jak partnerzy swoich kobiet, a nie jak książęta z obsługą – powiedziała dziś pani na rehabilitacji.

Zmieńmy przysięgę małżeńską: ...i nie opuszczę cię przy odkurzaniu, wieszaniu prania, myciu garów i sprzątaniu kuwety aż do śmierci.