niedziela, 3 marca 2013

Konina w wołowinie, Wałęsa o homoseksualistach, czyli żyjemy w Polsce

Liczę na to, że wykrycie polskiego mięsa końskiego przez Irlandczyków w wołowinie coś zmieni. Może zdamy sobie sprawę z tego, że producenci żywności dosłownie robią nas w konia, sprzedając cokolwiek. Potrzeba świadomych konsumentów, którzy potrafią odróżnić towar jakościowo zgodny z nazwą i opisem od śmieci.
Choć, niestety, niedawna afera parówkowa najwyraźniej nic nie zmieniła.
Boli to, że zmieni się opinia zagranicą o polskiej żywności, o polskim mięsie, dotychczas dobra.

Pan Wałęsa natomiast, podobnie jak ksiądz-profesor Longchams de Bérier, powinien zastanowić się zanim coś palnie. Nie ma znaczenia, czy wypowiada się o większości, mniejszości czy o jednej osobie. Ważne, że mówi o człowieku, o ludziach bez szacunku. Były prezydent RP nie potrafi sformułować wypowiedzi tak, by nie obrażać rodaków. Ktoś, kto nosi obrazek Matki Boskiej w klapie marynarki, nie wie, czym jest przykazanie miłości głoszone przez jej syna. Ktoś, kto „Bogiem i Ojczyzną” wyciera sobie usta, nie rozumie, że jego Bóg jest Bogiem miłości bliźniego, a jego ojczyznę zamieszkują różni ludzie.
Oni muszą wiedzieć, że są mniejszością i muszą się do mniejszych rzeczy przystosować. A nie wchodzić na największe szczyty, na największe godziny, największe prowokacje, żeby psuć tych innych albo wybierać z tej większości – wyjaśnił prezydent. – Nie zgadzam się z tym i nigdy się nie zgodzę – zapowiedział. 
Jego zdaniem w polskim Sejmie homoseksualiści powinni siedzieć w ostatniej ławie sali plenarnej, a nie gdzieś na przodzie. – A nawet jeszcze za murem – twierdzi Wałęsa. 
Pamiętam to chamskie: „ja temu panu ręki nie podam, co najwyżej nogę”, z którego śmialiśmy się wszyscy. Śmialiśmy się, nie wiedząc, co jeszcze pan Wałęsa może powiedzieć w przyszłości.

Taki polski wstyd.

Brak komentarzy: