niedziela, 24 lutego 2013

Aniołek z in vitro

Ksiądz-profesor – nie lubię tego złożenia. Zwłaszcza, gdy odnosi się do takiego aniołka.

Skoro jest takim ekspertem w genetyce i biologii, to może minął się z powołaniem? Boję się zajrzeć do tego podręcznika, do którego powstania sama się przyczyniłam.

Wygląda jak aniołek, retorykę stosuje iście diabelską. Nie chciałabym mieć z nim nigdy więcej do czynienia. Bezwzględny.

Dzieci poczęte dzięki metodzie in vitro – dowodzi ksiądz Longchamps de Bérier – mają bruzdę dotykową na twarzy. Bardziej jednak ufam słowom zamieszczonym tu, gdzie czytam, że
chodziło [mu] prawdopodobnie o wygląd dłoni z pojedynczą bruzdą, nazywaną w podręcznikach medycznych „małpią bruzdą”.
Księża do kościołów! – mam ochotę zakrzyknąć i dodać – edukacja, głupcze. 

Brak komentarzy: