Po nocnych koszmarach – krzykach, spoconym karku i mokrej pościeli – otworzyłam oczy, przerażona, że coś się pali. Moje zmysły się skrzyżowały. Nie węch, lecz słuch atakował budzik. Długo się nie zdarzyło, bym dospała do dzwonka nastawionego zawsze na 6 rano.
Spuchnięcie ustąpiło. Dziś nos znowu przypomina zwykłego ziemniaka, a nie genetycznie modyfikowaną pyrę. Gdy znowu mnie zaatakuje puchlizna depresyjna, nie będę patrzeć w lustro. Atakuje mnie z niego obraz, którego nie lubię. Prawdziwy Dorian Gray, nie malowany, lecz zwierciadlany.
Taka baśń marzy mi się, w której główna bohaterka topi swoje zbrodnie w jeziorze i tylko, gdy przychodzi, by wrzucić do wody kolejną dawkę zła, ukazuje się jej prawdziwe, coraz gorsze oblicze. Kobieca wersja Doriana Graya, zmiksowana z lekką dawką Świtezianki, a może i Balladyny. Królowa Elfów.
Tak. Dziś będzie lepszy dzień.
Spuchnięcie ustąpiło. Dziś nos znowu przypomina zwykłego ziemniaka, a nie genetycznie modyfikowaną pyrę. Gdy znowu mnie zaatakuje puchlizna depresyjna, nie będę patrzeć w lustro. Atakuje mnie z niego obraz, którego nie lubię. Prawdziwy Dorian Gray, nie malowany, lecz zwierciadlany.
Taka baśń marzy mi się, w której główna bohaterka topi swoje zbrodnie w jeziorze i tylko, gdy przychodzi, by wrzucić do wody kolejną dawkę zła, ukazuje się jej prawdziwe, coraz gorsze oblicze. Kobieca wersja Doriana Graya, zmiksowana z lekką dawką Świtezianki, a może i Balladyny. Królowa Elfów.
Tak. Dziś będzie lepszy dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz