czwartek, 22 czerwca 2023

Ulubione (nie moje)

– Wpadłam tylko po to, by powiedzieć ci, że masz przepiękną sukienkę, zmykam, pa pa!

Wyszła, starannie zamykając za sobą drzwi. Nie usłyszała podziękowań od właścicielki sukienki. 

– Stara już, stara ta sukienka, z rok już pewnie ma, kupiona „pod Halą” u mojej pani. Chodzę tam często do niej – zwróciła się do mnie, jedynej pozostałej słuchaczki, zamiast do drzwi – i wyszukuję sobie różne fajne ciuchy. Ma stragan na końcu, tam, gdzie kończą się warzywa, na końcu, patrząc od lodowiska. Na przedzie wyłożone są sweterki, takie dla pań, pani rozumie, niezbyt zachęcające, ale z tyłu... Jak się wejdzie w głąb, to jest bardzo dużo fajnych, bardzo stylowych ciuchów. Właścicielka ma zawsze pojedyncze ciuchy, najwyżej w dwóch rozmiarach, niedużo tego. Z Włoch sprowadza i nasze polskie też ma, super rzeczy. Mnie już dobrze zna i wie, czego szukam. Jak mnie widzi, od razu wyciąga coś, co mi się spodoba. Na wesele ostatnio kupiłam tam sukienkę i na wyjścia różne kupuję, a przede wszystkim takie codzienne rzeczy. Pani też ma takie swoje ulubione miejsca? 

Milczę. Zastanawiam się. Ona kontynuuje. 

– Zresztą tu, za rogiem, też mam taki ulubiony sklep. Nie warto się sugerować, jak się prezentuje na zewnątrz, bo to zupełnie nie mój styl. W środku za to można znaleźć takie firmy skandynawskie, których w ogóle nie znałam, a świetnie się je nosi. Po trzydzieści, po pięćdziesiąt złotych da się coś fajnego znaleźć. 

Zerknęła na zegarek.

– Lecę – z przestrachem oznajmiła. Zgasiła papierosa i uciekła z ogródka, zostawiając mnie przy sąsiednim stoliku w zdumieniu i w zastanowieniu, czy też mam takie ulubione miejsca do kupowania ciuchów. 



Brak komentarzy: