– Dzień dobry, jak spałaś?
Fatalnie, w zasadzie prawie w ogóle nie spałam, nie mogłam zasnąć przez waszą koszmarną muzykę – czy co wieczór puszczacie piosenki biesiadne na dobranoc, mówisz, że to nie wy, aha, sąsiedzi, sorry, czyli do sąsiadów mam mieć pretensje, że nie mogłam zasnąć, bo oddech, zamiast spowalniać, falował mi w rytm umca-umca, nie wiem, jak to się stało, ale w końcu zasnęłam, wtedy na ulicy ktoś się zaczął awanturować, policja przyjechała, zdaje się poważna interwencja była – teraz rozumiem, dlaczego nigdy nie parkujecie samochodu pod domem, zwłaszcza jak zobaczyłam kosz na śmieci na aucie naprzeciwko – to auto na rzeszowskich rejestracjach, kto się spodziewa, że sobie przyjedzie i zaparkuje tak po prostu, bez konsekwencji – interwencja w środku tygodnia, niebywałe, awantura z rzucaniem kosza na śmieci w środku tygodnia, nie mogę w to uwierzyć, stolica, faktycznie, ma swoje prawa, w każdym razie po interwencji zasnęłam i to były, podkreślam, jedyne dwie godziny przespane, naprawdę przespane i to ze snami, w których szybowałam i skakałam po trampolinie, ale to wszystko za krótko, bo o czwartej nad ranem słuchałam jak śmieciarka czy piaskarka, poczekaj, zerknę przez okno, nie, nie padał śnieg, czyli nie było po co posypywać, więc jak powoli przejeżdża przez ulicę, warkocząc złowrogo i teraz wstaję nareszcie, prześpię się w środku dnia, znajdę jakieś pół godzinki, bo przecież nie dotrwam do wieczora, ale jeśli pytasz, jak spałam, to nie możesz się nic spodziewać, poważnie, masz do mnie pretensje, że chrapałam, jesteś pewna, że to nie śmieciarka?
– Znakomicie dziękuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz