poniedziałek, 9 maja 2016

Kokon

Już nie wiadomo, co jest rzeczywistością, a co przestało być w ogóle. Już nie wiadomo, gdzie kończy się sens, a gdzie zaczyna brak sensu. Nie widać granicy między wyobrażeniem a niewyobrażalnym. Kresem jest maska samochodu, początkiem – światła stopu poprzednika. 

Jedziesz w kokonie drogi, przykryty kurzem. Kamienie przydrożne unoszą się i myślisz: lawina. Przypominają ci się ostatnie chwile przed zaśnięciem, gdy już śpisz, a jeszcze nie zasnąłeś; wtedy mało która rzecz ma to codzienne znaczenie. Droga. Właśnie droga potrafi nadać sens tym chwilom, których nie ma na jawie. 

Dlatego jedziesz. Jedziesz dalej, nieustannie. Pozornie tylko wracasz, bo większość ciebie została na drodze. 


1 komentarz:

Unknown pisze...

uwielbiam być "w drodze" .. tak właśnie przejechałem przez Indie - ponad 4,5 tys km oraz Sahara 180 km ale na własnych nogach czy Iran .. 2 tys km...

ale jest też codzienna droga do zwykłej pracy i potem powrót ... 130 km każdego dnia ... rozmyślanie nad początkiem i końcem