czwartek, 13 lipca 2023

Dominanta septymowa

Pamiętajcie, byście po skończeniu tej szkoły potrafili wytłumaczyć zapijaczonemu żulowi na przystanku tramwajowym o piątej rano, czym jest dominanta septymowa –
– powtarzał, grożąc palcem w powietrzu Zbigniew C., kierujący szkolnym chórem w mojej podstawówce. Niekiedy dodawał:
Macie mydliny w żyłach zamiast krwi, śpiewacie bez życia!
Wychodziliśmy z chóru, czasem śmiejąc się z jego powiedzeń, częściej bojąc się, że znowu wyrwie komuś nuty z ręki i wyrzuci z próby, a może nawet z chóru za to, że wziął oddech w złym momencie. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to są zachowania przemocowe, które zostaną ze mną na całe życie. Wtedy też nie przyszło mi do głowy, że mimo wszystko właśnie to zdanie o dominancie septymowej także zostanie ze mną na całe życie. 

O dominancie septymowej można powiedzieć tyle, ile Wikipedia

Składa się z interwałów (od najniższego dźwięku): tercji wielkiej (3w), tercji małej (3m) i tercji małej (3m), czyli jest to trójdźwięk durowy z dodaną do niego kolejną tercją małą (lub septymą małą, licząc od podstawy akordu).

Albo można do tego podejść zupełnie inaczej: 

Dominanta septymowa powstaje wtedy, gdy do współbrzmienia trzech dobrze zgranych, o wesołym przekazie dźwięków, nieco zwyczajnych i ogranych, dodamy czwarty, pochodzący jakby z innego świata, lekko psujący radość, wprowadzający niepewność, zachęcający do przeżycia czegoś więcej, odkrycia czegoś nowego, pójścia tam, gdzie jeszcze nas nie było.

Dominanta septymowa poszukuje rozwiązania – jeśli go nie zapewnimy, pozostaniemy w zawieszeniu, gdzieś pomiędzy pierwszym dźwiękiem a tym, co jeszcze nie nadeszło. Być może to właśnie jest ten moment, którego tak wielu z nas szuka, ta chwila, gdy już widzimy tego króliczka, którego gonimy, ale jeszcze go nie złowiliśmy. Przecież nie o to chodzi, by złowić zajączka, ale by gonić go, gonić go, gonić... 

Można inaczej? Można. Choć moje koleżanki i koledzy z chóru, którzy wybrali karierę związaną z muzyką, mimo traumy zapewnionej przez naszego chórmistrza, wzruszą ramionami i powiedzą: to nie jest opis dominanty septymowej, to jest... To jest doświadczenie, które daje dominanta septymowa, którego nie trzeba przeżywać, wystarczy je opisać. 

To samo przeżywam czasem w mojej codziennej pracy. Rozmaite tematy IT są niekiedy trudne do przekazania laikowi, czyli mnie – humanistce. W drugą stronę – gdy już w końcu zrozumiem, o co chodzi w trudnych konfiguracjach systemowych, muszę to przetłumaczyć biznesowi. Innymi słowy wyrazić te konfiguracje w konkretnych wartościach – 5000 euro, 10 000 dolarów, 500 000 złotych... 

Takie to nasze życie: zaczynamy się ścigać z AI, kto szybciej i lepiej odpowie na pytania, ale tłumaczenie między językami różnych branż ciągle jeszcze jest domeną człowieka. Podobnie jak zachowania przemocowe, niestety. 




 


2 komentarze:

cez pisze...

ja zamiast na Chór do Pana Ciuraby ( pisze z szacunku do zmarłej osoby ) wsiadałem na Dietla w tramwaj linii 22, i jechałem do Huty i z powrotem. Byłem może w 3 klasie szkoły podstawowej na Karasia ?.

Pan Ciuraba prócz tego co mówił, robił : wykręcanie uszu na porządku dziennym. Jednego dnia na próbie coś mnie rozśmieszyło, podszedł do mnie - do pionu postawił Ciągnąć za ucho, następnie chwycił mnie za te małe włoski na karku odprowadzając do drzwi, po czym trzymając mnie ciągle kopnął w tyłek - poleciałem do przodu na twarz.

miałem wtedy 9 lat.

zagryzłem zęby nie powiedziałem nic. Dziś bardzo żałuję, ja dzisiaj gdybym był ojcem - uderzyłbym tego Pana.

ania13 pisze...

przykro mi, że trudne wspomnienia wróciły :( Na Karasia, si, Karasia to było. Najgorsze jest to, że wiele osób w dorosłości robi to samo swoim dzieciom, zapewnia im tę samą traumę, przez którą sami przeszliśmy. Mnie się w końcu udało wyjść z tego doświadczenia, opakować je odpowiednio i postawić na półeczce „przeszłość”, ale okupiłam to ciężką pracą. Nie wyobrażam sobie pozwolić na coś podobnego w przypadku mojego dziecka i wiem, że tak jak wtedy słabo reagowałam, tak teraz zareagowałabym adekwatnie.