niedziela, 8 marca 2015

Femme de ménage/femme de lettre (8.03)

Odstawiam ostatni talerz na suszarkę, zakręcam wodę, wycieram ręce w ścierkę. Rozglądam się. Czy nie zostało coś jeszcze do umycia. Myślę już o czymś innym. W co ubiorę bohatera następnej sceny i czy jego strój będzie związany z sytuacją. Rozważam, czy bohaterka będzie się awanturowała, czy przyjmie rozwój wydarzeń ze spokojem.

Potem kładę się na łóżku – leżę, wymyślając zakończenia kolejnych wątków – i wiem, że już nigdy z łóżka nie wstanę. Gdy wstaję, wiem, że czas usiąść do pracy, do tabelek. W komórkach wpisuję imiona moich bohaterów, zamiast nazwisk z zestawień. Po tabelkach powieszę pranie, pościelę łóżko, posprzątam cały tydzień. Zapłacę rachunki, w wyobraźni wydając pieniądze odłożone na rozliczenie z elektrownią, na wyjazd nad jezioro. Tak skończy się mój twórczy weekend. Odwrotnie do bohaterki, przyjmę rozwój wydarzeń ze spokojem.

Emily Brontë, Jane Austen, Emily Dickinson, Sylwia Plath, J.K. Rowling, E.L. James i inne! Czy i wy tak miotałyście się między garami a bohaterem?

„Delikatnie”, fot. N. Bryl

Wszystkim kobietom, które godzą pracę zawodową z pracą w domu i z własnymi marzeniami; z podziękowaniem tym kobietom, dzięki którym mogę się miotać, a nie być skazaną na pracę w domu i wewnętrzną emigrację w marzenia. 

2 komentarze:

Unknown pisze...

Spokojnie - faceci też tak mogą mieć. W tej krótkiej formie spotkałem się z chwilą Twojego życia doskonale mi znaną. Pisz i tyle. Namawiam do większego rozmachu.

Nawiązując do jednego z Twoich późniejszych wpisów - taki stan trzyma mnie już dziesięć lat. Może głębszy oddech da Ci efekty zapisane na papierze co do których nie będziesz miała wątpliwości. Albo znacznie mniej ich będzie.

Więcej wiary.

Ja jestem właśnie dziesięć lat dalej. I dalej wypełniam tabelki, liczę cudze pieniądze. I bardzo często odstawiając talerz na suszarkę tak samo czuję i widzę świat tak jak Ty.

ania13 pisze...

Lubię to, a właściwie nie lubię. Nie dostrzegłam komentarza wcześniej, przepraszam.