Wtorek. Ubrałam się rano do butów. Po czym, na dywaniku przy łóżku, odłamałam obcas. Na trzech gwoździach osadzony; jeden z nich się wygiął. Bez kleszczyków nie było mowy o wyprostowaniu. Podreptałam do szewca.
– Na czwartek będzie.
– Na czwartek? – zdziwiłam się – myślałam, że to pięć minut i po sprawie.
– Najwcześniej na jutro po 16.00 będzie po sprawie. – grzecznie powiedział szewc i spytał, czy płacę teraz, czy przy odbiorze.
Czasem pięć minut i po sprawie ciągnie się od wtorku do czwartku, najwcześniej do środy po 16.00.
– Na czwartek będzie.
– Na czwartek? – zdziwiłam się – myślałam, że to pięć minut i po sprawie.
– Najwcześniej na jutro po 16.00 będzie po sprawie. – grzecznie powiedział szewc i spytał, czy płacę teraz, czy przy odbiorze.
Czasem pięć minut i po sprawie ciągnie się od wtorku do czwartku, najwcześniej do środy po 16.00.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz