czwartek, 26 kwietnia 2012

Maj bas in fajf minuta

My bas in fajf minuta – krzyczy pani, wciskając się do kolejki na Porte Maillot, do kolejki po bilety na autobus na lotnisko Paris-Beauvais.

Kolejka grzecznie ustępuje, choć wszyscy dobrze wiedzą, że autobus zabierający wszystkich z kolejki, obojętne dokąd lecą, odjeżdża za 15 minut i ta pani, tak samo jak my wszyscy, powinna stać w kolejce.
Ale ugrzecznione społeczeństwa zachodnie nie są w stanie zareagować na taki atak chamstwa i kłamstwa, a w pobliżu wpychania się tej pani nie ma innych Polaków, którzy by ją zakrzyczeli, opieprzyli i wyrzucili na koniec kolejki.

Bo Francja to kraj, w którym spotyka się wiele chamstwa, ale to też kraj, w którym pan na przejściu dla pieszych, koło Père-Lachaise, gdzie nie ma świateł, za to widok na nadjeżdżający samochód zasłania ciężarówka, wychyla się i mówi do mnie: C'est bon, madame. Wszystko w porządku, może pani przechodzić. Pan, którego bałabym się w przejściu dla pieszych.

Jak więc ci ludzie mają reagować na fajf minuta? A ja? Jak ja mam na to reagować? Czy jestem już też tak samo cywilizacyjnie ugrzeczniona i sparaliżowana? Tak, jestem.
Ostatecznie pani siedzi w pierwszym rzędzie w autobusie, tym samym, do którego wsiedli ludzie, których wyrolowała w kolejce. Ciekawe, co sobie o nas, Polakach, myślą, ci ludzie.

Brak komentarzy: