niedziela, 31 stycznia 2010

Przeniesienie

...a więc tak łatwo wpaść w pułapkę samej siebie. wyciąga się wnioski, analizuje się bezustannie, a potem? Robi się i tak to samo. po co więc w ogóle zastanawiać się nad tym, co się robi i jak się to robi? Przecież minie rok, dwa, a i tak znowu będzie to samo, znowu wróci się do starych ścieżek i przyzwyczajeń.

czwartek, 21 stycznia 2010

wydawnictwo

i stało się. zapierdalam jak idiotka, robię dniami i nocami, choruję z tego, śnią mi się koszmary i wstydzę się wobec kolejnych kontrahentów. po czym dostaję telefon z kolejnymi zleceniami, na "za jakiś" czas, a na końcu jedno zdanie, nieoficjalne, nieformalne, do niczego nie zobowiązujące, nie napisałabyś książki dla nas?

tak długo czekałam aż w końcu ktoś mnie doceni. Źle się z tym czuję, że nie jestem doceniana...

sobota, 2 stycznia 2010

Katastrofa?

Dziś kolejny dzień roku, kolejna katastrofa. Nie, jeszcze nie było żadnej w 2010; wpisuje się w cały „system” katastrof.

Dysk. Był. Hoho, niedużo poszło, 80 giga, tyle że tam znalazły się ostatki z tego dysku, który spalił się rok temu. Na tamtym było więcej – nie tylko giga, ale i znaczenia. Tam były zdjęcia. Ślubne, z różnych wyjazdów, z wakacji we Francji i z wyjazdu na Hel. Te zdjęcia, na których byłam zawsze ponura.

Fotografii nie uratowałam, już ich nigdy nie będzie. Tylko wspomnienie czerwonego beretu zostanie nad smutną twarzą. Tym razem poszły jakieś resztki muzyki. Nie ma się właściwie nad czym zastanawiać.

Może jedynie to, że dyski ciągle się psują? Że upadek dysku jest przyczyną do tego, by pod nosem powiedzieć „koniec”?

Och, do czego awaria dysku zmusza. na przykład do tego, by znowu nieoczekiwanie, nieopanowanie, nieopamiętanie szlochać, przyciskając głowę do ściany? Po co? Głowę i ścianę zderzać? By poczuć. Bo przecież normalnie siedząc, stojąc, nie czuje się nic. Pustka przed sobą. A tak, jest przynajmniej ściana. Czyli – ograniczenie inaczej nieograniczonego horyzontu.

Ściana i dysk. Czym są ze sobą związane.

Rozpaczą.

piątek, 1 stycznia 2010

sylwester

co takiego jest w sylwestrze, że zmusza ludzi do szaleństwa?
poszłam spać około 11. w nocy i obudziłam się rano, przed 8. co się zmieniło przez noc? czy coś się stało? bez sensu...

mam zbyt wiele wspomnień sylwestrowych, by dokładać nowe.