środa, 31 grudnia 2008

Lenistwo

Ogarnęło mnie lenistwo. Zaczęło się, jak tylko skończyłam doktorat i od tej pory nieprzerwanie trwa. Lenię się i lenię. Spotykam ze znajomymi (najczęściej jedną znajomą, która po wielu latach się odnalazła), gram i śpię do 8-9 rano. Szukam samochodu, ale mało aktywnie i nic nie robię. Obżeram się i tyję. Takie dni. Takie życie. Bezsens.
Tymczasem mam tak dużo do zrobienia! Ach, ten wykrzyknik! Tak, mam. Muszę poprawić doktoratowe bzdury, muszę poszukać adresów do nowej pracy, bo przetłumaczyłam już list i odnaleziona po latach koleżanka go poprawiła, muszę zredagować do końca książkę o stole, muszę zredagować dla tego samego wydawnictwa wstęp niezwykle ważnej książki, muszę zredagować dla tego samego wydawnictwa następną książkę do końca stycznia. Mam do przygotowania konspekt do projektu naukowego. Mam spotkanie z panią profesor, do którego też muszę się przygotować, przynajmniej obejrzeć książkę jedną czy drugą i... to chyba tyle. To jest bardzo dużo. a ja sobie bimbam. Nienawidzę się...

Brak komentarzy: