sobota, 17 stycznia 2015

No, horror, hahaha, mówię ci

Hahaha, opowiem ci historię, choć w sumie to, hahaha, horror, słuchaj. 
fot. N. Bryl
Babcia tego Mariusza, wiesz która, ta, co ma dziewięćdziesiąt dwa lata, nie wiesz? Ta spod Myślenic, no znasz, aha, Myślenice znasz, więc Mariusz, mąż Agnieszki, ma babcię, no tak, już wyjaśniam: Agnieszka, córka twojego kuzyna Marka, ma męża, Mariusza, a on ma babcię pod Myślenicami, tak, Mariusz. Ta babcia poczuła się źle, przedwczoraj, poszła do przychodni, co?, tak, chodząca, sprawna, sama, w przychodni lekarka podejrzewała arytmię i odesłała babcię do szpitala na badanie, czy sama poszła?, tak, sama, to znaczy sama, bez lekarki i bez Mariusza, no bez nikogo. W szpitalu stwierdzili arytmię i odesłali babcię do domu, a przecież nie było świąt i nikt nie chciał babci do szpitala wsadzić, pozbyć się. Horror mówisz? no, horror, czekaj, nie!, jeszcze nie horror, bo babcia wróciła do domu i w nocy umarła. No horror, przecież mówiłam, ale hahaha, czekaj, nie, nie skarżą szpitala, nie, bo po śmierci babci wezwano lekarza, który podpisał akt zgonu mamy Mariusza, tak, męża Agnieszki, i wyjechał na narty. No lekarz, nie Mariusz. Nie, hahaha, no właśnie nie, umarła babcia, a lekarz jest na nartach, tak, na dwa tygodnie. No i tu dopiero horror się zaczyna, to wcale nie jest śmieszne, hahaha, bo według aktu zgonu mama Mariusza nie żyje i nic nie może załatwić, a babcia żyje i nie można wyprowadzić ciała z domu, lekarz jest na nartach, no przecież mówiłam, a tylko lekarz może pomóc, poprawić akt zgonu, horror, prawda?, po polsku horror, tym bardziej, że  jest weekend i w małej miejscowości żadna przychodnia dziś nie działa, a do zmarłych karetki się nie wysyła. Gdzie? Pod Myślenice, w Krakowie to by może wysłali... 

Horror, mówię ci, hahaha, horror.

Historia oparta na faktach; babcia – o ile wiem – w chwili publikacji nadal oficjalnie żyje. 

Brak komentarzy: