wtorek, 3 lipca 2012

Encyklopedia Glogera

Jedna z najulubieńszych lektur dzieciństwa. Każdorazowo zdziwienie, że taki druk, taki krój pisma, taki papier. Pytanie, ciągle ponawiane: "Tato, co to znaczy reprint?". Z dumą mama podkreślała: "U nas nie ma komunistycznej encyklopedii PWN; u nas korzysta się z Glogera".
Jakie to odległe czasy. Dziś cały "Gloger", jak się o nim mówiło w domu, jest w internecie, nawet z rycinami.

Pełna fantastycznych opisów rzeczy, o których nie wiemy nic, nie rozumiemy, do czego są i tylko pobudzają wyobraźnię.

Kto żołnierza w ciąży niema, sam sie zwojuje bez wojny.
Nasięźrzał odsyła do roślin miłośniczych i od razu robi się sentymentalnie i romantycznie...  Czytamy tam*:
"Oj! dolaż moja, dola!" Tak biada dziś, w ludowej pieśni, opuszczona przez kochanka dziewczyna. Tak biada dziś i biadała podobnie przed wiekami, bo rzecz jest ogólnie ludzka. Jak odzyskać wzajemność ukochanej osoby? Czyż na miłość niema lekarstwa? Rozsądek i psychologia mówią, że niema. Ale od czegóż magja?
* Pierwszy link odsyła do wersji bez skanów, tekstowej, drugi - do wersji, w której można oglądać skany poszczególnych stron Encyklopedii staropolskiej Z. Glogera. 

Brak komentarzy: