czwartek, 14 czerwca 2012

fanboj - fangrl

Mac OS vs Windows lub, szerzej, Mac OS vs każdy inny system.

Przed wyjazdem do Wielkiej Brytanii obawiałam się lewostronnego ruchu na drogach, tym bardziej, że wiedziałam, że będę tam jeździła na rowerze. Obawy okazały się płonne. Po dwóch dniach nie miałam problemu z ruchem drogowym. Kłopoty objawiły się, gdy wróciłam do Polski i wsiadłam na rower: każde skrzyżowanie stało się udręką, pojawiało się gwałtowne uczucie strachu i myśl: "Czy wiem, jak przez to skrzyżowanie się przedrzeć".
Dziś wiem, że ruch lewostronny jest bardziej naturalny dla człowieka (przynajmniej dla praworęcznej większości). Dlaczego świat z tego nie korzysta? - nie umiem zrozumieć.

Codziennie przez miesiąc, do wczoraj, przestawiałam się z Windowsa na pececie na Mac OS X na MBP. Po dwóch dniach od tej przeprowadzki zaczęłam szukać na Windowsie zegara w prawym górnym rogu i równocześnie scrollować tak, jak to Mac OS X Lion czy jak mu tam każe. Od wczoraj znowu jestem tylko na pececie z Windowsami i... brakuje mi Maka.

Ideologicznie postępuję wbrew sobie. Praktycznie rozumiem, że OS Apple jest jak ruch lewostronny: większość go nienawidzi, niewielu potrafi docenić, mniejszość zastosuje.

A ja? Nie wiem. Łatwość w ogólnym poruszaniu się po Wielkiej Brytanii, stosującej ruch lewostronny, to jeszcze nie wszystko. Istotny jest cały system, a ja nie wiem, czy chciałabym właśnie w Wielkiej Brytanii mieszkać. Tak samo nie wiem, czy chciałabym z całego systemu Apple korzystać. Rozumiem jednak (a raczej zrozumiałam), o co chodzi rozsądnym fanbojom, gdy mówią, że na Maku jest lepiej/łatwiej. No jest. Ale czy to tylko o to chodzi?

Brak komentarzy: