środa, 11 stycznia 2012

Start samolotu pod Bramą Brandenburską

28 kwietnia 1945 o północy Robert Ritter von Greim i Hanna Reitsch jednopłatowcem wzbili się w powietrze z bulwaru pod Bramą Brandenburską, w ogniu radzieckiego ostrzału artyleryjskiego.

Startowali stamtąd mniej więcej, gdzie dwa dni wcześniej wylądowali - na Charlottenburger Chaussee i gdzie Rosjanie znaleźli szczątki Storcha, którym przylecieli.

Ależ to działa na wyobraźnię... Ona w pilotce, w kurtce skórzanej, obcisłych spodniach, on w okularach, może lekko utykając, biegli do samolotu. kto zakręcił motor? Śmigło, tam musiało być śmigło?! Ponoć sama Hanna, Robert utykał, miał zranioną nogę.
Jedna scena, tyle obrazów, a wszystko pod Bramą Brandenburską, gdzie dziś ślady po murze berlińskim i jego ofiarach, dokąd latem dolatuje zapach lip z Unter den Linden, nad którym to miejscem góruje szklana kopuła Normana Fostera...

Robert Ritter von Greim popełnił samobójstwo pod koniec maja 1945 roku. Hanna Reitsch zmarła w 1979 roku. Podejrzewa się, że także popełniła samobójstwo, czego nie zrobiła wtedy, tuż po wojnie.

Hanna latała w Afryce, w Ghanie, prowadziła szkołę szybowcową w czasie rządów Kwame Nkrumah (czy nadużyciem będzie stwierdzenie, że szukała kolejnego wodza?). Pobijała kolejne szybowcowe rekordy, odwiedziła Johna F. Kennedy'ego w Białym Domu. napisała kilka książek.

XX wiek, niby wszystko wiadomo, a jednak jej śmierć i kilka wydarzeń z życia pozostają tajemnicą...

Brak komentarzy: