Mam siedem lat i szampon szczypie mnie w oczy. Siedzę w wannie, w Międzyzdrojach, w domu wczasowym „Patria”. Jest pewnie późny wieczór, już po wczasowej, zbiorowej kolacji przy stołach pokrytych ceratą w biało-czerwoną kratkę. Mama i Tata poszli sobie, może na spacer, Babcia myje mi głowę, wypłukuje piasek z włosów. Chciałabym przetrzeć lewe oko dłonią, zmyć z niego szczypiącą pianę, która weszła pod powiekę, ale ręcę mam zanurzone w wodzie, w której też pływa ta sama piana. Zaciśnięte powieki gorzej chronią przed wniknięciem szamponu do oczu niż zwykłe zamknięcie, ale mam siedem lat i jeszcze nie wiem o tym. Dowiem się, że tak jest dopiero za dziesięć, może dwanaście lat. Zawsze zaciskam powieki, zaciskam też ręce w pięści, gdy zasypiam i zaciskam palce u stóp, gdy marzną mi w łóżku. Po trzydziestu latach, gdy będę miała trzydzieści siedem lat, nadal będę zaciskała przy zasypianiu pięści i marznące palce zawijała pod stopy. Tymczasem Babcia myje mi głowę, nieubłaganie drapiąc skórę czaszki, a ja od czasu do czasu pisnę. Nie pamiętam, czy posadzka jest pokryta białymi flizami, czy biało-czarnymi kwadratami, tworzącymi wielką szachownicę. Nie umiem sobie przypomnieć, więc otwieram jedno z zaciśniętych oczu, a wtedy jeszcze więcej piany wdziera się do oka. Piszczę, Babcia mnie uspokaja, cicho, cicho, słyszę, a potem już tylko ciszę słyszę. Biało-czarne kwadraty - ta wiedza też mnie uspokaja.
Łazienkę wypełnia zapach spienionego szamponu. Ponownie ten zapach poczuję po trzydziestu latach.
Dziękuję brzozowemu szamponowi Eva Nature Style za sponsorowanie moich wspomnień.
Łazienkę wypełnia zapach spienionego szamponu. Ponownie ten zapach poczuję po trzydziestu latach.
Dziękuję brzozowemu szamponowi Eva Nature Style za sponsorowanie moich wspomnień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz