czwartek, 28 września 2023

Wujka nie ma, a kod jest

 – Takie to proste do zapamiętania: 4x4 i wynik x4 – cieszył się wujek, zapytany, czy pamięta kod do domofonu. Wspominałam o tym na jego pogrzebie, jego dzieciom, które śmiały się (lubimy ten cmentarny śmiech, czyż nie?), rozbawione. 

– Taki właśnie ojciec był, taki był... – machała głową córka wujka, a jej brat przestępował z nogi na nogę (bo tak zwykle robił, przestępował z nogi na nogę; to chyba cecha rodzinna, obok dużych nosów), jakby pokazując, że ojciec naprawdę taki był. 

To przestępowanie z nogi na nogę, te duże nosy, to nic wobec liczenia. Po tej stronie rodziny zagadki matematyczne liczą się w głowie, gry liczbowe mnożą się przy stołach imieninowych. A ja nadal, dzięki wujkowi, choć nie żyje już dwa lata, w chwilach zaćmienia, potrafię sobie przypomnieć kod do własnego domofonu. 4x4 i wynik x4. Piiiiik, wchodzę. 


czwartek, 21 września 2023

A gdzie pani mieszka?

 – A gdzie pani mieszka? Może miejsce powoduje chorobę? – pyta lekarka, pogłębiając wywiad. 

– Poza centrum, ale prawie całe życie mieszkałam na Kazimierzu, a wie pani, tam wilgoć, kamienie, ciasne, wybetonowane podwórka, samochody, nie to, co teraz, zieleń wokół, widok na park… 

– Ja to samo – przerywa – wychowałam się na rogu Alei, za dużo samochodów, za mało zieleni. Teraz mam zieleń, ale nie mam sąsiadów, bo trudno o sąsiadów, jak się mieszka na odludziu. Wie pani – śmieje się – tak teraz te mieszkania budują, że wchodzi się z klatki schodowej prosto do kuchni. Kupiliśmy więc dom, jak na Alejach kamienicznik podniósł czynsz. Nie robił remontów do tego, musieliśmy się wyprowadzić.

– Moi rodzice też się wyprowadzili z Kazimierza – komentuje pacjentka ze zrozumieniem w głosie – te same problemy, a przecież moja mama w tym mieszkaniu się urodziła. 

– Moja mama we Lwowie – lekarka dorzuca, kiwając głową. 


Kilkadziesiąt sekund rozmowy, może minuta, a dotknęły nie tylko większości problemów przeszłości polskiej ostatnich ponad stu lat, ale także tych, które gnębią nasze społeczeństwo dzisiaj. 

Na pytanie „Gdzie pani mieszka?” powinno się w naszym kraju odpowiadać „w przeszłości”. 



czwartek, 14 września 2023

Spotkania (można)

Na dworcu, na lotnisku ludzie przechodzą, mijają się, nie dostrzegają się albo widzą zbyt dobrze i kryją wśród wieszaków luksusowych marek. Można minąć ukochaną osobę, nie zauważając jej. Można spędzić godziny z nieznajomym na rozmowie, od której oderwie cię tylko ostatnie wezwanie na dawno zapomniany lot. 

Można też w tłumie na warszawskim Dworcu Centralnym wypatrzeć Kopta, poznanego kilka dni wcześniej w Kairze, z którym za następnych kilka dni ma się umówioną konferencję telefoniczną. I unikać go, kryjąc się na ruchomych schodach, by nie musieć z nim rozmawiać o niczym, bo wszystko ma zostać powiedziane na tej umówionej konferencji. 

Można być jedną z dwóch pierwszych osób odprawianych na lot do Wiednia w Marsylii, gdy drugą osobą jest pół-Polak, pół-Algierczyk, który następnie w samolocie przeznaczonym dla ponad stu osób, siada właśnie obok ciebie. „To musi być przeznaczenie” – szepczesz po polsku, a on uśmiecha się i odpowiada po francusku coś o „destin”. Ale może po prostu chodzi mu o to, że tak samo jak on lecisz do Wiednia. „Destination” nie jest daleko od przeznaczenia. 

Albo można na paryskim dworcu pełnym autobusów do Polski spotkać znajomą sprzed lat, która, zbiegiem okoliczności, ma bilet kupiony na ten sam autobus, co ty. Przegadać całą noc i już nigdy więcej się nie spotkać, choć wymiana adresów skrupulatnie zapisanych w notesach miała was związać na całe życie. 

I można wreszcie trzydzieści lat chodzić po schodach parter–pierwsze piętro, a nigdy nie spotkać sąsiada z drugiego piętra i dowiedzieć się o jego istnieniu dopiero na fejsbuku. 

Spotkania. Nie da się ich uniknąć, chyba że wieszaki luksusowych marek atakują z każdej strony.