Dotarłam w końcu na moją spokojną ulicę, na której prawie przejechał mnie samochód na warszawskich rejestracjach. „Cholera” – zaklęłam pod nosem (znacznie gorzej, gdybyście chcieli wiedzieć) – „Cholera, nawet tu, na Kazimierzu, dopada mnie Warszawa!”. I uciekając przed stołecznym SUV-em, wpadłam na nią.
W ręce ściskała los na loterię i przyglądała mu się bacznie. Dlatego mnie nie zauważyła, skupiona na swoim szczęściu. Lub nieszczęściu. Nie wiem. Szukałam jej historii – zawsze szukam historii w napotkanych ludziach. Tym razem mi się nie udało, dopiero po chwili zrozumiałam, że jej historia jest moją historią, jest twoją historią, jest naszą.
Ostatniego dnia 2015 roku życzę wam wszystkim, byście wykorzystali rok 2016 w pełni. Tak, by ostatniego dnia, za rok, nie martwiły was uciekające chwile i byście nie musieli patrzeć na los na loterii jak na los ostatniej szansy. Szansą jest każdy dzień, każda chwila, każdy z nas jest szansą. A nowe, jasne drogi kuszą. Jutro skuszą!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz