Idę ku prostocie. Powoli. Nieuchronnie. Kolejny dowód?
Zakładałam do pracy piękne buty: na obcasie, eleganckie szpilki, sandały, śliczne japonki, obłędne paryskie... I nic.
Założyłam dziś trampki ze stambulskiego bazaru, kupione w chwili zwątpienia w możliwość obejścia całego miasta (!) na obcasach, gdy udało mi się urwać z konferencji. Najpierw pytanie: "Conversy? Nie? I tak super. Kolor świetny". A potem okrzyk: "Ania, jak ci ładnie w tenisówkach!".
Idziemy w prostotę. Na palce trzeba się wznosić samodzielnie, bez pomocy obcasów.
Zakładałam do pracy piękne buty: na obcasie, eleganckie szpilki, sandały, śliczne japonki, obłędne paryskie... I nic.
Założyłam dziś trampki ze stambulskiego bazaru, kupione w chwili zwątpienia w możliwość obejścia całego miasta (!) na obcasach, gdy udało mi się urwać z konferencji. Najpierw pytanie: "Conversy? Nie? I tak super. Kolor świetny". A potem okrzyk: "Ania, jak ci ładnie w tenisówkach!".
Idziemy w prostotę. Na palce trzeba się wznosić samodzielnie, bez pomocy obcasów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz