wtorek, 12 czerwca 2012

Wymarłe miasto/mecz piłkarski

Jechałam dziś przez wymarłe miasto. Kompletna pustka, pojedyncze samochody mknące przez deszcz, by zdążyć pierwszych piętnaście minut zobaczyć.

Taką samą historię już mi kiedyś opowiadano. Finał mistrzostw świata w piłce nożnej z 1954 roku. Cud z Berna, gdy RFN pokonało Węgry. Niemcy zamarły i tylko Ari wyszedł ze swoją ukochaną na randkę. Kolonia była pusta; mieszkańcy gromadzili się przy radioodbiornikach i nielicznych telewizorach. Zakochani mieli całe miasto dla siebie.

Dla mnie dziś była cała droga, ostatnie czterdzieści kilometrów do Krakowa na A4, ze wschodu. 

Brak komentarzy: